niedziela, 17 lipca 2016

Zbawienie żeńskie ma imię?

Alfa Romeo Giulia to najnowsze, bardzo długo wyczekiwane dziecko włoskiej marki. Wyczekiwane przez wszystkich fanów, wyglądane przez salony. Do tej pory gama modelowa Alfy była bardzo uboga- 2 modele, czyli MiTo i Giulietta, kolejny raz poddane liftingowi po prostu sprzedają się słabo. 4c stanowi ciekawy dodatek do oferty, ale de facto nie poszerza jej z punktu widzenia przeciętnego klienta. Oprócz 4c, modele Alfy są przestarzałe technologicznie, a wyrafinowany design w pewnym momencie to za mało, aby przyciągnąć klienta. Dziś uczestniczyłem w oficjalnej premierze nowego modelu w jednym z Polskich salonów. Zainteresowanie było spore, bo i samochód dla wszystkich był zagadką, choć jego zdjęcia krążyły po internecie już od dawna.


 photo 13690592_1253119994728864_5866469849216395465_n_zpsx8gwlv9i.jpg 

Nowy model- Giulia została zaprezentowana po raz pierwszy podczas ostatnich targów we Frankfurcie. Jej premiera była odkładana kilkukrotnie, toteż spekulacjom nie było końca. Oficjalnie właściwie nie wiadomo dlaczego. Nieoficjalnie, złośliwi zwykli mówić, że nowa Alfa nie dojechała na crash teście do ściany. Cóż, jak było póki co nie wiemy. Wiem za to, że na pewno warto byłoby ją do tej ściany nawet dopchać.
Wizji Giulii było sporo. Spowodowane to było tym, że firma do samego końca trzymała stylizację auta w tajemnicy. Oczekiwania były spore, proporcjonalnie do czasu, który przyszło oczekiwać na ruch ze strony Alfy.
Prezentacja samochodu, a po niej zdjęcia, które obiegły świat wzbudziły mieszane uczucia. To, że samochód jest ładny, mimo, że to rzecz gustu, wydaje się być kwestią oczywistą. Od początku było wiadomo, że marka chce obrać kierunek rozwoju, w stronę segmentu premium, ukierunkowując się na klientów z zachodu. Stąd poczucie słabego dość „zarażenia” samochodu „wirusem Alfa”. Zbyt mało Włocha w Włochu, chciałoby się powiedzieć. Prezentacja na żywo rozwiała wszelkie wątpliwości.

 photo 13645318_724242087718764_3482342254092234278_n_zpspm2j3ana.jpg

Oceniając Alfę na podstawie zdjęć, doszukiwałem się w niej BMW serii 5 z przodu, oraz Kii Optimy z tyłu. Dziś moja opinia się zmieniła. Z przodu- to po prostu Alfa, Alfa Romeo Giulia. Z tyłu- mówcie, co chcecie, dla mnie to Maserati Grand Turismo. Wygląda pięknie. Nie jest tak zero-jedynkowa jak Alfa 159, za to ma więcej charakteru niż 156. Stanowi zdrowy kompromis z nutą włoskiego pomysłu na auto, co powinno się podobać także Hansowi, który może mieć już dość sytuacji, w której wybiera pomiędzy oklepanymi autami niemieckich marek.
Zdjęcia kokpitu, które obiegły świat po premierze, dopełniały obraz Giulii, jako auta, które zawiedzie. Opinia, która się ukształtowała głosiła, że kokpit to właściwie klon deski BMW i stanowi odejście od filozofii Alfy. I znowu zaskoczenie- nie jest tak. Rzeczywiście kokpit wygląda inaczej niż w ostatnich alfach, ale tak naprawdę- chyba lepiej. Nie jest tak sztywno skrojony jak w BMW, kokpit jest blisko kierowcy, otula go, choć jego design jest raczej zachowawczy. Materiały, które zostały użyte do jego produkcji są bardzo dobrej jakości. Przyciski pod palcem nie ruszają się na boki, nie haczą, sprawiają wrażenie solidnych. Podobnie 3 pokrętła umieszczone pomiędzy podłokietnikiem a drążkiem zmiany biegów, do obsługi multimediów oraz systemu DNA. To właśnie pokrętło od systemu DNA  jako jedyne sprawiało wrażenie „tańszego”.

 photo IMG_20160715_204222_zpsgscr8euu.jpg

Nad panelem sterowania klimatyzacją znajduje się duży wyświetlacz do obsługi multimediów. To co ciekawe, to to, że nie  ma on wyraźnie oznaczonych granic, powierzchnia szkła jest jednolita i wybiega poza sam wyświetlacz. Gdy zgaśnie wygląda jak duża szklana powierzchnia. Duże są również zegary. Pomiędzy dwoma, klasycznymi i okrągłymi- prędkościomierzem i obrotomierzem, znajdziemy wyświetlacz z informacjami bieżącymi. Na zewnątrz od nich znajdują się inne wskaźniki dot. aktualnych danych auta.
Warty podkreślenia jest typowy sportowy detal, którym jest przycisk służący do odpalania auta. Wprawdzie nie jest on czerwony, tak, jak w wersji QV, ale wciąż znajduje się na kierownicy, czym dodaje nieco pikanterii całości.
Fotele z przodu są wygodne, siedziska są wystarczająco długie. Nie można tego powiedzieć o siedzisku kanapy, które jest za krótkie, a oparcie wydaje mi się zbyt pionowe. Nie zmienia to jednak faktu, że miejsca nad głową i na nogi jest naprawdę dużo, kanapa została maksymalnie cofnięta. Odczuwa się to podczas wysiadania z tyłu, które nie należy do najprostszych.
Jeśli chodzi o bagażnik- jest. Nie wydaje mi się, aby był to kluczowy aspekt przy zakupie tego auta, więc nie poświęciłem mu zbyt wiele uwagi. Otwór załadunkowy wydał mi się trochę wąski, ale Pizza na wynos wejdzie spokojnie.
Mogłem pojeździć Giulią w wersji "super", której cena wyjściowa to ponad 150 tys. złotych, a egzemplarz, z którym miałem do czynienia był wyceniony na prawie 200 tys. złotych. Za tą cenę otrzymujemy auto z manualną, 6biegową skrzynią biegów i 180 konnym silnikiem 2.2. diesel, który moc przenosi na tylne koła. Czy to dużo? Generalnie sporo, ale zawsze trochę mniej, niż bezpośrednia konkurencja z tym samym wyposażeniem i podobną mocą.

 photo IMG_20160715_203911_zpskjdj3cli.jpg

Samochód prowadzi się całkiem przyjemnie. Kierownica pomimo wspomagania elektrycznego nie pracuje przesadnie lekko, co jest niewątpliwie plusem. Napęd na tył wpływa na jakość prowadzenia. Skrętne reflektory z systemem doświetlania zakrętów znacząco poprawiają bezpieczeństwo. Pozycja za kierownicą jest prawidłowa, a zakres ustawień fotela i kierownicy jest wystarczająco obszerny. Drążek zmiany biegów jest krótki, jak i sam skok lewarka, co jest dobrą informacją. Złą jest fakt, że przy szybkich zmianach biegów z 2 na 3, czyli po skosie, skrzynia jest niewystarczająco precyzyjna. Przy kilku szybkich zmianach „szukałem trójki”. Nie powinno tak być, toć to samochód klasy premium o sportowym charakterze.
Inną kwestią, która obniża nieco entuzjazm to moc. Brakuje kilku rumaków pod nogą. 180 koni to dużo w samochodzie kompaktowym. W aucie klasy premium, ważącym ponad 1600 kg to za mało, szczególnie z pasażerami na pokładzie. Wciśnięcie pedału gazu w podłogę nie wiąże się z wciskaniem w fotel i przemieszczeniem organów. Oczywiście starczy do sprawnego przemieszczania się po mieście czy wyprzedzania w trasie. Brakuje mi czegoś więcej. Czegoś, czego na pewno nie będzie szukał klient, który przywędruje do salonu Alfy z jakiegoś salonu niemieckiej marki. Będzie szukał tego Alfista, który w tej marce widzi coś więcej niż tylko samochód. O ile będzie prowadził ten samochód sam, jest szansa, że to znajdzie.


 photo IMG_20160715_203307_zpsmmcjvmwf.jpg

Giulia to niewątpliwie przełom. Nowy etap w historii marki, nowa polityka firmy, nowa filozofia tworzenia samochodów. Jedno co się nie zmieniło, to pasja. Różnica polega na tym, że teraz koncern chce zacząć zarabiać na samochodach spod marki z Mediolanu. I dobrze. Tylko wtedy podtrzyma prawdziwie włoską tradycję tworzenia samochodów. Bardzo kibicuję Giulii i naprawdę chciałbym, aby jej się udało. Wprawdzie zapowiedziany SUV jest już w fazie testów, a i coraz to głośniej mówi się o następstwie Alfy 166, to jednak Giulia jest modelem kluczowym, bo wyznacza nowy trend w historii tej marki. Przedziera szlaki, które  do tej pory marce były nieznane. Giulia ma szansę skraść serca fanów jak i nowych klientów, którzy Alfę do tej pory znają tylko z żartów o lawetach. Jeśli tylko klienci dokonujący wyboru będą kierować się już nawet nie tylko sercem, ale również obiektywną analizą, odkładając na bok stereotypy, samochód ten będzie niewątpliwym sukcesem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz