Zaprezentowany został w
2011 roku i dzieli płytę podłogową z mniejszym bratem- Fiatem 500, choć jest od
niego zauważalnie większy. Oferowany w salonach od 2012 roku. Długo, za długo
jak na dzisiejsze czasy. Tym bardziej, że motoryzacja jest jednym z tych
obszarów rozwoju, w którym widać upływ czasu. Już wiecie o kim mowa? Fiat Panda
nie jest niczym świeżym na polskich drogach. Zastanawia mnie jednak, czy auto
zaprojektowane ponad 5 lat temu, będące jednym z najstarszych konstrukcyjnie
aut w klasie, może czymś jeszcze zaskoczyć potencjalnego nabywcę? Przecież
samochód, to nie produkt spożywczy. A może jednak?

Sylwetki Pandy chyba nie trzeba nikomu opisywać. Gruba, futrzasta, z milusim futerkiem… wróć. Fiat Panda jest samochodem dosyć popularnym. Kupuje go wiele osób do poruszania się w warunkach miejskich, jak również firmy jako tanie auta flotowe. Przede wszystkim dlatego spotkać ją można na naszych drogach bardzo często. Zaokrąglona sylwetka w porównaniu do poprzedniej generacji, zdecydowanie poprawiony design wnętrza. Jak na małe, miejskie autko, samochód wygląda całkiem nieźle, stylistyka jest bardzo uniwersalna i sądzę, że jeszcze się nie zestarzała, choć przód od samego początku wydaje mi się nieco zadarty do góry, a może nienaturalnie wysoko zawieszony? Coś z tym przodem jest nie tak.

Jeśli chodzi o wnętrze, zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Jest zaskakująco przestronne, lecz ma pewien problem. Pozycja za kierownicą. Kierownica sama w sobie regulowana jest tylko w pionie i umieszczona jest zbyt głęboko. Skutkuje to nienaturalną pozycją kierowcy, zbyt wysoką i zbyt bliską koła kierownicy. Przez to Panda sprawia wrażenie mniej pewnej w prowadzeniu niż jest w rzeczywistości. Jeśli zaś chodzi o miejsce nad głową, to mamy go więcej niż wystarczająco. Z tyłu? Cóż, to mały samochód, aczkolwiek jadąc z kompletem pasażerów nikt jakoś specjalnie nie narzekał.

Odpowiadając na pytanie postawione w tytule- tak, potrafi zaskoczyć. Przede wszystkim uroczą stylistyką wnętrza, której nie spotkamy w żadnym konkurencyjnym niemieckim koncernie. Połączenie lakieru „piano black” z jasnymi i ciemnymi plastikami jest strzałem w dziesiątkę pod względem estetyki. Materiały są niezłej jakości, aczkolwiek ich wykończenie mogłoby być lepsze. Niektóre krawędzie poszczególnych elementów nie są równe, czasem widać ich nieregularny kształt. Kierownica, choć plastikowa, jest gładka i przyjemna w dotyku. Poprawiłbym wspomnianą już kwestię pozycji za kierownicą, oraz umiejscowienie lewarka zmiany biegów. Dla mnie jest on umieszczony zdecydowanie za wysoko.

Jeśli chodzi o kolejne zdziwione miny, pojawiły się one przy przyspieszaniu oraz jeździe z wysokimi prędkościami. Zacząć należy od tego, że silnik 1.2, który znajdował się w testowanej Pandzie dysponował jedynie 69 końmi mechanicznymi, jednak Panda sama w sobie (o czym nie świadczy nazwa modelu) jest lekka, waży dokładnie 1000kg i jeśli podróżujemy samotnie, bądź w dwie osoby, można poruszać się całkiem sprawnie. Co więcej, przy prędkościach autostradowych wewnątrz Fiata jest bardzo cicho. Komora silnika została bardzo dobrze wyciszona.

Czy Panda mnie zaskoczyła? Zdecydowanie tak i polubiliśmy się. Spodziewałem się raczej plastikowego autka, które nie jest zbyt chętne do sprawnego przemieszczania się. Otrzymałem za to samochód, który uśmiechał się do mnie i dawał frajdę z jazdy. Tak, ta Panda, to naprawdę fajny zwierzak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz