wtorek, 21 lipca 2015

140KM i napęd 4x4 w kawowym napoju mlecznym z czekoladą

W poprzednim wpisie próbowałem udowodnić, że w dzisiejszych czasach z wyborem crossover’a jest zupełnie tak, jak z wyborem nabiału. Doszyliśmy do sytuacji, w której rozważania odbywały się pomiędzy dwoma podobnymi produktami- jogurtami. Całe szczęście, że świat nabiału jest szeroki i jest w nim miejsce na Mokkę. Wprawdzie nazwa nie bardzo mieści się w nabiałowym porównaniu, ale możemy przyjąć, że jest napojem mlecznym o smaku kawy i czekolady. I wiecie co? Zdecydowanie lubię ten napój.

 photo DSC_0585_zpshuszvivw.jpg

Opel Mokka jest już na rynku jakiś czas, lecz nie zdominowała jakoś specjalnie ulic polskich miast. Zdecydowanie częściej natrafimy na nieco mniejszego Nissana Juke bądź  Renault Captura, który wydaje się być głównym konkurentem Mokki. Myślę, że przyczyną takiej sytuacji może być brak wyrazistości w stylistyce Mokki, szczególnie w uboższych wersjach. Wydaje się być rzeczą jasną, że ktoś, kto kupuje modnego crossover’a nie chce ginąć w tłumie nudnych aut miejskiej dżungli. Bogatsze wersje, jak ta, którą miałem zdecydowaną przyjemność jeździć wyglądają już dostojniej i bardziej zdecydowanie. Dzieje się tak chociażby dzięki ciemnym kloszom lamp ksenonowych, które zdecydowanie poprawiają lekko mdły wygląd auta z przodu. Z tyłu Samochód wygląda maksymalnie klasycznie, fajnym akcentem jest plastikowe, quazi-terenowe wykończenie zderzaka. Z boku Mokka jest do bólu spokojna, żeby nie powiedzieć bezpłciowa. Dzieje się tak, gdyż ciekawe przetłoczenie u dołu drzwi "ginie" gdzieś w połączeniu z prezentowanym kolorem. W pomarańczu czy czerwieni jest już ono dużo bardziej wyraziste.

 photo catalog_1350977453_zpshczkst1r.jpgŹródło zdjęcia-  www.vybermiauto.cz

Po wejściu do środka doznałem lekkiego szoku, gdyż panowała tam istna pomarańczowa rewolucja. W pierwszej chwili miałem mieszane uczucia, ale ostatecznie spodobała mi się taka wariacja. Kolor nadwozia tworzył fajną całość z wnętrzem i był to coś, co zdecydowanie ocieplało wizerunek auta. Jak to w najbogatszej wersji, Mokka była wyposażona praktycznie we wszystko. Konsola środkowa wzorowana na tej z Insigni posiada zbyt dużo przycisków, ale przyznać trzeba, że ich rozłożenie jest raczej ergonomiczne. U szczytu konsoli znajduje się kolorowy ekran multimedialny. Zdecydowanie warto go domówić, gdyż w gorzej wyposażonych wersjach dostajemy wyświetlacz, który do złudzenia przypomina ten z Vectry B i zwyczajnie nie przystoi.
     photo DSC_0579_zpskh7qjlcp.jpg

Minus należy się też za zbyt pospolite zegary. Szkoda, bo tworzy się sytuacja, w której mamy ładne auto z futurystycznie kolorystycznym środkiem i zegary bardzo podobne, do tych z pierwszej Fabii. Ciekawą kwestią są również manetki kierunkowskazów i wycieraczek, które zostały zaprojektowane po linii najmniejszego oporu i wyglądają jak zwykłe, proste pałki. Poza tymi szczegółami, Mokka jest zrobiona solidnie, z dobrych jakościowo materiałów. Nie dziwi więc moje zaskoczenie, gdy kończąc jazdę, przed oddaniem samochodu, na nierównej nawierzchni, któryś z elementów zaczął brzęczeć. Z tyłu miejsca jest zbyt mało, szczególnie na nogi. Poza tym kanapa mogłaby mieć dłuższe siedzisko.

 photo DSC_0578_zpsdv17sgmi.jpg

Jeśli chodzi o prowadzenie, Mokka jest przyjaznym autem. Układ kierowniczy jest bezpośredni, a całe auto bardzo łatwo jest wyczuć, szczególnie jego gabaryty. Pozycja za kierownicą jest bardzo dobra, w dużej mierze jest to zasługa bardzo dużego zakresu regulacji pionowej fotela, który dodatkowo jest bardzo wygodny. Silnik 1.4, któremu sprezentowano turbinę dysponuje mocą 140KM i zapewnia całkiem niezłe osiągi. Jak połączymy to z pewnością prowadzenia jaką oferuje Mokka, wychodzi nam przepis idealny na polskie drogi. Zawieszenie nie buja, jest całkiem sztywne i zestrojone raczej twardo, ale nie należy bać się o zęby. Nierówności są wybierane zgrabnie, a kierowca nie traci kontroli nad tym co znajduje się pod kołami samochodu. Dodatkowo, jak na auto z podwyższonym prześwitem, Mokka bardzo dobrze trzyma się drogi. Jedyne, co może przeszkadzać podczas prowadzenia Mokki, to niewielki niedobór mocy w postaci małej turbodziury, który ujawnia się na 3 i 4 biegu poniżej 2.5 tys obrotów.

 photo DSC_0581_zpsfg2cs2ua.jpg

Opel zapewnia bardzo dobre, a przede wszystkim pewne prowadzenie. W klasie crossover’ów nie jest to tak oczywista kwestia. Dlaczego więc nie widujemy Mokki na każdym rogu? Być może jest to kwestia stylistyki, która jest zbyt zachowawcza dla ludzi, którzy chcąc kupić crossover’a. Ma być to samochód modny i stylowy. Dla mnie Mokka jest właśnie taka. Pewnie, że możecie kupić samochód, który za każdym razem, gdy na niego spojrzycie będzie krzyczał w waszą stronę i bił z liścia po twarzy swoją stylistyką. Wtedy jednak warto mieć na uwadze jedną kwestię- moda się zmienia, a styl zostaje. Auta, które krzyczą swoją stylistyką teraz, jak Citroen Cactus czy Peugeot 2008, za jakiś czas się opatrzą i dużo szybciej zestarzeją i nie będą już tak atrakcyjne, jak wydają się teraz.
A może to po prostu kwestia ceny? W podstawowej wersji Mokka jest sporo droższa od konkurencyjnego Captura. Nie wydaje mi się jednak, aby było to główne kryterium ludzi, którzy decydują się na kupno modnego crossover’a.

 photo DSC_0583_zpsrqds88cd.jpg

Wiem jedno. Jeśli decydowałbym się na zakup crossovera, Mokka byłaby jednym z faworytów. Ciężko mi uzasadnić tak naprawdę dlaczego, bo wiem, że lubię samochody, które krzyczą: „Patrz, to ja! Jestem ładny! Jestem modny! Zaraz wybiję Ci zęby!”. Chodzi o to, żeby miało jakiś charakter. A jaki charakter ma Mokka? Bardzo spokojny. I najciekawsze jest to, że nie sprawia wrażenia obojętnej, lecz raczej takiej, która nie musi nic udowadniać. Oferuje dobre właściwości jezdne w połączeniu z fajną dynamiką. Ten samochód jest po prostu dobry, a jadąc nim odczuwamy coś w rodzaju profesjonalizmu, który go cechuje. „To dziwne, przecież to Opel”- już słyszę w głowie głos mojego kolegi, który to czyta. Może i tak, może to dziwne, ale przyznać trzeba, że wraz z pojawieniem się Insigni na rynku, Opel wykonał ogromny krok do przodu, w stronę jakości znanej z definicji niemieckiego auta i nie można mu tego odmówić. Tak samo jak stylistyki, która nigdy nie będzie krzyczała w Twoją stronę, a pozostanie świeża dużo dłużej niż i napastliwych konkurentów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz