Madera. Piękne okoliczności
przyrody. 30 stopni Celsjusza przeplata się z delikatnym wiatrem od strony oceanu.
Powietrze jest ciepłe, aczkolwiek nieco wilgotne. Wiem, wcale nie brzmi jak
początek testu dużego, brzydkiego samochodu. A jednak, życie jest przewrotne i
tak zamiast planowanego zwiedzania wyspy kompaktowym autkiem, przyszło mi po
niej jeździć załadowanym vanem. Ale czy to źle?

Z zewnątrz Dacia Lodgy to kwintesencja prostoty, zwyczajności i ogólnego zobojętnienia. Ot, klocek. W gruncie
rzeczy uważam, że właśnie ta głęboka filozoficzna myśl, poczucie obowiązku i
pasja do zgłębiania przedmiotu "klocka” towarzyszyła projektantom na
każdym etapie projektowania tego
samochodu. Ciężko bowiem prostą bryłę wzorować na czymś innym. Trudno
sobie też wyobrazić coś bardziej przestronnego. A jak już coś wygląda jak
klocek i jest przestronne jak wnętrze tegoż, to uwierzcie mi, prowadzi się
dokładnie tak samo. Lecz może od początku.


Było mi dane jeździć Dacią, w wersji Stepway. Uważam, że nazwa ta ma ukryte przesłanie. Jestem głęboko przekonany, że pierwotnie wersja nazywała się Stay Away, po to, aby ustrzec potencjalnych nabywców. „Nie kupuj Dacii, kup używaną Mazdę 5 albo inną Zafirę!”- krzyczała. No ale ktoś się tego dopatrzył, zrobiła się wewnętrzna afera, dołożyli plastikowe wykończenia błotników i zderzaków, dodali napis na fotelach- mamy nową linię wyposażenia. Tak więc dokładamy pieniądze do samochodu, który z założenia ma być tani. Akceptujemy plastikową kierownicę w zamian za dodatkowy plastik na elementach nadwozia.

Samochód w wersji Stay Away wydaje się być nieco atrakcyjniejszy od wersji bazowych, choć sama idea wydaje mi się nieco absurdalna i kłóci się z założeniami, w które ma wpisywać się Lodgy. No bo nie oszukujmy się, ten samochód miał przewieźć 7 osób w miarę komfortowych warunkach za relatywnie niskie pieniądze. Koniec, to jedyne czego oczekuje się od tego auta. Po co więc pakować pieniądze w dodatki, które nie wpisują się w założenia?
Klocek z przodu, oprócz
wspomnianych dodatków, wygląda… normalnie. Jest lekko zdziwiony, tak jakby
dziwił się, że ktoś go kupił i że zaraz będzie gdzieś jechał. Linia- klocek.
Tył- właściwie też nic szczególnego, duża klapa, lampy. Wizualnie w tym
samochodzie trudno jest opisać cokolwiek interesującego. Lecimy do środka, może
tam będzie lepiej.
Chwytam za klamkę, otwieram drzwi,
i już wiem. 3 lata, na tyle obstawiam trwałość klamki. Jest tak żenująco
tandetna, że sprawia wrażenie, jakby mogła pęc w każdym momencie.
Nie pękła, wchodzę do środka.

Pozycja za kierownicą typowa dla Vanów, lekko podwyższona. Widoczność dobra. Ergonomia? Cóż. Fotel nie ma regulacji pionowej. Kierownica regulowana w jednej płaszczyźnie, do tego plastikowa, podobnie jak lewarek zmiany biegów. Za to jest nawigacja, klimatyzacja ręczna, radio z wejściem aux, 4 szyby elektryczne i sterowanie lusterek również elektryczne. A! Ostatni rząd siedzeń ma uchylane ręcznie szyby. Niby fajnie, ale pamiętam, że Chrysler Voyager z 1999 roku robił to elektrycznie. Tak, wiem wiem, nie ten budżet, nie ta klasa, ale przez 18 lat oczekiwałoby się jakiegoś postępu. W końcu standardowe wyposażenie dzisiejszych małych samochodów to wyposażenie Mercedesa S-klasy sprzed 20 lat.

Pozycja za kierownicą typowa dla Vanów, lekko podwyższona. Widoczność dobra. Ergonomia? Cóż. Fotel nie ma regulacji pionowej. Kierownica regulowana w jednej płaszczyźnie, do tego plastikowa, podobnie jak lewarek zmiany biegów. Za to jest nawigacja, klimatyzacja ręczna, radio z wejściem aux, 4 szyby elektryczne i sterowanie lusterek również elektryczne. A! Ostatni rząd siedzeń ma uchylane ręcznie szyby. Niby fajnie, ale pamiętam, że Chrysler Voyager z 1999 roku robił to elektrycznie. Tak, wiem wiem, nie ten budżet, nie ta klasa, ale przez 18 lat oczekiwałoby się jakiegoś postępu. W końcu standardowe wyposażenie dzisiejszych małych samochodów to wyposażenie Mercedesa S-klasy sprzed 20 lat.

Jak już pisałem na wstępie, projektanci tego samochodu bardzo mocno wzięli sobie do serca ideologię klocka. W kwestii wnętrza, wyszło to dobrze, jeśli chodzi o jego przestronność. Właściwie w każdym rzędzie siedzeń, a mamy ich tu 3, ilość miejsca jest wystarczająca. Przez większość czasu samochód był użytkowany z kompletem pasażerów i nikt nie krzyczał, że mu ciasno.
Jeśli chodzi o prowadzenie ( i
związane z tym, już pojawiały się pewne krzyki), samochód jest bardzo miękko
zestrojony. Jak klocek, do którego dołożycie koła i połączycie je z nim jakąś
gąbką. Samochód buja się na boki, prowadzi się niepewnie, kierowca nie czuje, co
się dzieje z kołami. Tak, jakby Lodgy w ogólne nie było połączone z kołami
tylko się nad nimi unosiło.
Jeśli chodzi o silnik, tu również
mogłoby być lepiej. Wysokoprężny 1.5 dci o mocy 110 KM dawał odczucia na jakieś
80KM. I o ile przyspieszenie na pusto jest akceptowalne, to przy obciążeniu
jest już ciężko i przydałoby się te parę koników więcej, chociażby z silnika o
większej pojemności. Na pusto świateł jest całkiem dynamiczny, ale
przecież nie tak się jeździ vanem. Van powinien móc bezpiecznie wyprzedzić Tira,
sprawnie wbić się na lewy pas i przyspieszyć na autostradzie. To samochody,
którymi wozi się dzieci. Muszą być dynamiczne, żeby były bezpieczne. Nie jestem
pewien, czy Dacia Lodgy zapewnia wystarczającą ilość bezpieczeństwa. Choć
wiadomo, „Baba z wozu, silnikowi lżej”.

Jednak wszystkie wyżej opisane defekty można zaakceptować, jeśli uświadomimy sobie, że mamy do czynienia z samochodem tanim. On nie ma być ładny, nie ma być demonem prędkości, nie musi się rewelacyjnie prowadzić. Ma być tani i praktyczny i tu właśnie pojawia się kilka kwestii, które Lodgy wybaczyć nie można. Po pierwsze, klapa bagażnika chciała mnie zabić, poważnie. Jest długa, szeroka i bardzo ciężka, wobec czego potrzebuje mocnych siłowników. Gdy chciałem ją otworzyć, ale zorientowałem się, że może się to nie udać, bo stoję za blisko innego auta, miałem problem, aby ją zatrzymać. Na szczęście udało się i otworzyła się bez wybijania mi zębów i obijania samochodu obok. Uważam jednak, że powinna być albo aluminiowa, albo podzielona na pół z otwieranym progiem załadunkowym, jak to miało miejsce np. w Fiacie Marea Weekend.
Szokująco mały jest bagażnik przy
rozłożonych dodatkowych 2 fotelach. Jak widać, miejsce w kabinie
wygospodarowano kosztem bagażnika. Nie podoba mi się również brak nawiewów
klimatyzacji dla ostatniego rzędu siedzeń. Nie ma nawiewów ani górnych, ani
podłogowych. To bardzo duże niedociągnięcie. Podczas dłuższej trasy, z tyłu
auta staje się po prostu gorąco. Przód dmucha na maksymalnym przełożeniu,
kierowca i pierwszy pasażer marznie, podczas gdy do ostatniego rzędu docierają
jakieś marne resztki chłodnego powietrza.
Z innych rzeczy, które irytują,
to czujniki parkowania, które krzyczą, że nie możesz, gdy jeszcze jest sporo
miejsca, plastikowa kierownica regulowana w jednej płaszczyźnie, brak regulacji
wysokości fotela. Irytuje to o tyle bardziej, kiedy widzisz, że masz w
samochodzie nawigację, radio z aux i USB z całkiem niezłymi głośnikami jak na
samochód niskobudżetowy.

Czy polecam Dacie Lodgy? To zależy czego oczekujesz od samochodu. Jeśli ma być tani, służyć jako transport z punktu A do punktu B, wydaje się to być dobra propozycja. Jeśli jednak możesz dołożyć trochę złotych monet, zależy Ci na jakiejkolwiek jakości prowadzenia, jak i komforcie prowadzenia, własnym zdrowiu bądź nieprzegrzewaniu się pasażerów z ostatniego rzędu albo po prostu lubisz swoje zęby, poszukaj czegoś bardziej dopracowanego.
Podoba mi się Twój styl pisania!
OdpowiedzUsuńFanka
:*
UsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałem nigdy okazji prowadzić ani posiadać tego auta więc ciężko jest mi cokolwiek na jego temat powiedzieć. W sumie jakikolwiek samochód to by nie był to na pewno musimy mieć na niego ważne ubezpieczenie OC. Ja zawsze dzięki firmie https://kioskpolis.pl/ubezpieczenie-oc-ac-lublin/ takie ubezpieczenie mam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń